Wednesday, September 15, 2010

cupcakes and green things..

Znalazłam wreszcie troszkę czasu na moje pierdoły, a właściwie to tylko dlatego, że w sobotę zablokowało mi się autko, padł akumulator i rozsynchronizował się immobilizer z kluczykiem i absolutnie nic nie mogłam zrobić, ani otworzyć auta, ani odpalić.. nic.. no i tak cały weekend w domu spędziłam. Czego efektem jest następująca broszka, ramka i 12 pysznych babeczek :)








Bardzo Wam dziękuję, za przemiłe słowa i życzenia dla Czarusia, już mijają prawie dwa tygodnie od kiedy jest u nas i robi się z dnia na dzień coraz żywszy. Właściwie to jego pani Doktor stwierdziła, że nie lada urwis z niego. Nadal nie jest zdrowy, ma zapalenie górnych dróg oddechowych i podajemy mu antybiotyki, ale dzielnie się trzyma więc mamy nadzieję, że przeżyje i zaszczyci nas swoją obecnością na baaaardzo długo :)

Kira już się przyzwyczaiła do Czarka obecności, bawią się, razem śpią no i oczywiście psocą.. poniżej kilka dowodów!



Pozdrawiam was serdecznie ;)

11 comments:

Atena said...

Witaj, weekend spedzony w domku zaowocowal w piekne przedmioty.
Broszka jak i ramka rewelacyjne, w takim jesiennym klimacie.
Babeczki mniam tez czasem takie robie.
Zwierzaki widac ze sie uwielbiaja.
Sciskam

Monique said...

Jak malutki Czarus, dopiero dobrze widac przy wiekszym zwierzatku :)
Sliczne babeczki
;0

Ewka said...

Fajnie, że znalazłaś czas dla nas;) hehehe Trzymam kciuki za Czarusia...Naprawdę mam nadzieję, że uda Wam się go odratowac...

savannah said...

Wszystko dobre, co sie dobrze konczy, jak widac na przykladzie z autem :)
Zadzialalas troche, pomaszkiecilas- mniam...mniam...no a kot i pies sa zupelna przeciwnoscia znanego przyslowia, pozdrawiam juz prawdziwie jesiennie, co tez dobre, bo kocham jesien

Moje miejsce na Ziemi said...

Jaki piękny widok:) prawdziwa przyjaźń!takie weekendy są bardzo owocne jak widać:)

pozdrawiam
!

Sklepik said...

Więc chyba dobrze że to autko Ci padło bo cudne rzeczy zrobiłaś.
babeczki wyglądają wspaniale!!!

Trzpiot said...

oj jak rzadko tu ostatnio bywasz, uroczy kotek, dobrze, że zwierzaki się dogadują :-)

Magdalena Buraczewska-Świątek said...

to się nazywa złośliwość rzeczy martwych, ale nie ma tego złego - w końcu powstała piękna ramka (filcowa, prawda?), klimayczna broszka, no i te smakowite babeczki - mmmm

ta Magda

THE said...

@ Magda B. wiesz to raczej sfilcowana wełna.. tzn. to mój były szalik, który mój mąż ugotował w pralce hihi :)

Dziękuję wam Dziewczyny za wspaniałe słowa :) Aż czuje jak wena wraca :)

mamas kram said...

Was so ein defektes Auto doch alles bewirken kann ;-)Tolle Ergebnisse hat deine Wochenendarbeit gebracht und die Muffins sehen sehr lecker aus!
Süss, eure beiden Haustiere!
Liebe Grüsse
Doris

Magdalena eM said...

znam takie obrazki :-), my niestety musieliśmy potem wyeksmitować kota - Rogala do teściów obok, bo wszystko niszczył