Wednesday, October 6, 2010

Lost and forgotten Mental Hospital..

Dziś tak troszkę z innej beczki, tzn. z beczki moich zainteresowań. Zatem dziś na tapecie Sesja Fotograficzna :)

Kilka dni temu wybrałam się z moją drogą koleżanką Madzią na sesję do małej miejscowości zwanej Owińska pod Poznaniem. W miejscowości tej, znajduje się kilka opuszczonych budynków, stare stodoły, młyny, kościół.. i jeden dość specyficzny budynek Szpital Psychiatryczny.
Muszę powiedzieć, że przeżycie niezwykłe.. nie powiem, że nie byłam wystraszona, bo miejsce robi wrażenie i nie da się przejść obojętnie.

Z historii szpitala psychiatrycznego w Owińskach możemy się dowiedzieć, że 25 stycznia 1838 roku w opuszczonych budynkach klasztornych, otwarto pierwszy w Wielkopolsce Szpital Psychiatryczny.
W 1871 r. było w zakładzie 120, a w 1878 - 204 chorych. W chwili likwidacji zakładu przez hitlerowców w 1939 było tutaj 1100 chorych.
Likwidacja zakładu rozpoczęła się od wywiezienia dorosłych pacjentów - mężczyzn i kobiet - do lasów w okolicach Obornik, gdzie zostali rozstrzelani i pochowani. Pozostałe w zakładzie chore dzieci w listopadzie 1939 roku wywieziono do Fortu VII w Poznaniu, gdzie zostały zagazowane. Pierwszy transport wyruszył 11 listopada.
Po zakończeniu wojny w budynkach klasztornych znajdował się najpierw Zakład Wychowawczy, a od 1952 roku Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla dzieci Niewidomych.

W czasie wojny w ramach akcji T4 w takich właśnie miejscach jak szpital psychiatryczny w Owińskach, szpital psychiatryczny w Świeciu czy Kocborowie prowadzono eksterminacje przy pomocy prymitywnych komór gazowych w wykorzystaniem tlenku węgla, spalin samochodowych a później także cyjanowodoru.

Obecnie obiekt jest opuszczony i całkowicie zrujnowany.































Robi wrażanie prawda? Ja bynajmniej uciekałam ze strachu jak tylko skończyłam fotki..
Dziś wieczorem losowanie Candy, bardzo Wam dziękuję za tak liczny udział :) Mam nadzieję, że zwyciężczyni będzie zadowolona :)
Miłego dnia Wam życzę :)

7 comments:

Unknown said...

W liceum nasza wychowawczyni zabierała nas do takich miejsc jak zakłady psychiatryczne, więzienia dla kobiet, noclegownie, jadłodajnie. Wszystko to po to byśmy byli świadomi jaka cienka granica jest między życiem normalnym a przestępstwem, ubóstwem, pechem, zrujnowaniem go. Cały czas pamiętam te miejsca, tych ludzi i codziennie myślę o tym że jestem szczęśliwa. Przecież niczego mi nie brakuje...a napewno w porównaniu z tymi ludźmi....

Magdalena eM said...

Gdyby mury i drzewa mogły przemówić...Ciarki mnie przeszły...i smutek poczułam...I pomyśleć, że to "ludzie ludziom zgotowali ten los...". Opuszczone budynki, kościół, szpital psychiatryczny...widok z pewnością przerażający i zmuszający wręcz do próby wyobrażenia sobie tego, co tam się wydarzyło. Pozdrawiam...

Ana.Anything said...

Brrr, ciarki mam okropne, bo ja z tych z bujną wyobraźnią...jak pomyślę, ile "widziało" to miejsce, ile ludZkich tragedii...historia jak z dreszczowca, a to przecież działo się na prawdę...

Bree said...

Czekama na relacje :)
Ohhh masz racje miejsce przerazajace ale jednoczesnie klimatyczne. Nigdy nie slyszalam o tym miescu, historia bardzo ciekawa.Fajnie pokazalas klimat tego miejsca. Pozdrawiam cieplutko

Atena said...

Czekalam na te zdjecia i powiem ze robia wrazenie. Ale ciarki przechodza po plecach.
Ja balabym sie tam chyba wejsc.
Sesja niezwykle udana i intrygujaca.
Pozdrawiam cieplutko.

Magdalena Buraczewska-Świątek said...

o rany julek - miejsce faktycznie "groźne" i wielce tajemnicze, a jak do tego dołoży się tę historię, którą przedstawiłaś i dojdzie jeszcze wybujała wyobraźnia, to normalnie klimat, jak z miasteczka Twean Peaks

bardzo ciekawa sesja

raeszka said...

Przepiękne zdjęcia, niektóre takie straszne :).